sobota, 15 marca 2014

Infooo ;D

MIŚKI MOJE ... FOCHAM SIĘ NA WAS ... :c ... 0 komentarzy :c ... tylko odsłony ale czy Wy w ogóle to czytacie ? 0.o Zostawcie nwm jakieś miłe słowa, albo hejta ( tak to mnie nie rusza ). Chce wiedzieć czy ktoś to czyta :c ... dajecie mi wtedy chęci do pisania i rozdziały będą częściej i ciekawsze a tak to dupa a nie rozdział i na dodatek rzadko wstawiany :c ... Pod rozdziałem Numb#4 dajecie jakiś komentarz plis :c 

Numb #4

21 marca jak fajnie piątek i na dodatek nie idziemy do szkoły ... kocham ten dzień przynajmniej nie będę widział nauczycieli.Leżałem na łóżku, była 4 rano. Nigdy tak wcześnie nie wstawałem, może to przez , to, że wiosna idzie ?... Nie miałem co robić,nudziłem się totalnie. Wziąłem szczeniaczka na kolana i zacząłem się z, nim wygłupiać. Grać na gitarze nie mogę, bo za wcześnie, ale z psem nikt mi nie zabroni się bawić. 

Słyszę kroki, ktoś idzie do mojego pokoju. Ha ! Wiem, kto Mike i chce mnie wystraszyć, ale ja się nie dam podejść, to ja przestraszę jego. 


** Mike ** 

Jak ja lubię budzić Chestera tak wcześnie. Wejdę niezauważalnie do pokoju i będę na niego z głupią miną patrzył. Tak Mike to bardzo dobry plan. Wszedłem było cicho Chaz jeszcze spał i dobrze dla mnie to wręcz super. Stanąłem nad, nim i patrzyłem z głupią miną. 


- Bu !!! - Chaz nagle wyciągną ręce spod koca, którym był okryty i złapał mnie za szyję. 

- JezusMariaDuchuŚwięty ! - Wydarłem się, jak pojebany łącząc wszystkie wyrazy w jedno długie słowo. 

- I, kto kogo wystraszył ? - Chaz wyciągnął język w moją stronę. 

- Nie rób tak więcej ! - byłem nadal przerażony. 

- Dlaczego mi się to podoba - uśmiechnął się głupio. 

- Ale mi nie ... - udałem obrażonego. 

- A jak ty mnie straszysz, to jest dobrze ... - wymruczał . 

- No jest w, tedy świetnie - poruszyłem śmiesznie brwiami . 

- Tak się zapytam, po co się darłeś tak głośno, jest dopiero 4 - oznajmił. 

- Ups, rodzice mnie zabiją dlaczego się tak drę - rzekłem. 

- No widzisz, a właśnie oni idą do pracy ? - zapytał. 

- Dobre pytanie, jak tak to dobrze, bo zaprosimy chłopaków - zacierałem ręce. 

- No właśnie i będzie imprezka - uśmiechnął się. 


** Dwie godziny później, Chester ** 


- Chłopcy, śniadanie ! - krzyknął ojciec. 

- Te, jak śniadanie jest tak wcześnie to może jednak idą do tej pracy ... 

- No właśnie zaraz się dowiemy. 

- Co chcecie na śniadanie ? - zapytał tata. 

- Tosty - oznajmiliśmy równocześnie. 

- Te, tato idziecie dzisiaj do pracy z mamą ? - zapytał Shinoda. 

- Niestety, ale tak i wrócimy bardzo późno, więc nie zróbcie bałaganu - oznajmił. 

- Dobrze, dobrze - uśmiechnął się w moją stronę jedząc tosta. 


Zjedliśmy śniadanie jak grzeczni chłopcy, poszliśmy się ubrać i zeszliśmy na dół pożegnać się z rodzicami. 


** Mike ** 

- No to, co dzwonimy ! - wydarłem się. 

- No pewnie - Chaz wyszczerzył kiełki. 

- Dave, siemanoo ej słuchaj jest sprawa mamy wolą chatę gdzieś tak do 2 w nocy, zwołasz resztę i wpadniecie na imprę, weźcie coś do picia itd. 

- No ba. Zaraz do nich dzwonie i za 30 minut jesteśmy u was - powiedział i rozłączył się. 

- Chester chodź pomożesz mi wziąć trochę rzeczy z barku ojca - głupio się uśmiechnąłem .

- Czy ty proponujesz to, co ja myślę ? - w jego oku pojawił się błysk .

- No pewnie. Trzymaj te butelki i ustaw je na stole a ja idę po coś do góry - oznajmiłem i wszedłem do siebie po 3 paczki fajek. 

- Mike szalejesz a myślałem, że ty taki grzeczny jesteś - zacierał ręce. 

- No może i wyglądam tak i chce się podlizać rodzicom, ale wcale tak nie jest - na twarzy miałem złowieszczy uśmieszek. 


** 30 minut później ** 



- Siema ! - wparowała cała czwórka do domu .

- No witamy macie coś, bo my mamy trochę tego i owego - poruszyłem znacząco brwiami. 

- Pewnie, że mamy. Jakieś piwo, trochę wódki i towar, doooobry towar - uśmiechnął się Brad 

- No to, co zaczynamy zabawę !! - uśmiechnąłem się .



Piliśmy, paliliśmy i ćpaliśmy, tak ćpaliśmy Dave przyniósł to trzeba było coś z tym zrobić ... Joe wydzierał się na cały dom tak samo, jak Rob. Brad, Ja, Dave i Chaz byliśmy w miarę trzeźwi, ale zaćpani na maksa było to po nas widać. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. 


- Przepraszam jest po 22 a wy zakłócacie ciszę nocną ... - powiedziała starsza pani w szlafroku. 

- Wiemy i chuj pani do tego !!! - wydarł się Joe .

- Smarkaczu nie wyrażaj się tak do mnie. Zakończcie te hałasy albo wzywam policję ! - krzyknęła sąsiadka. 

- Dobra babciu wypierdzielaj stąd w podskokach !! - wykrzyczał Rob .

- Dobrze, narobiliście sobie wzywam policję ! - powiedziała i wyszła. 

- Debile i co narobiliście ?! - krzyknąłem na Roba i Joe .

- No, ale my nic nie zrobiliśmy przecież. 

- Jak to nie wyzywaliście jakąś staruchę i ona teraz gliny wzywa a my na haju ! ... - podszedłem do nich i strzeliłem, im z liścia .

- Za co ?! - krzyknęli razem .

- Za gówno ! ... - byłem wściekły ... 



** Chester ** 


- Za co się on na nich drze ? - pytałem Phonix'a, który siedział ze mną w salonie .

- Jakąś babe wkurzyli i będzie psy wzywać ... - wymruczał i poszedł spać na stole. 

- Że gliny ?! ... Nie tylko nie to. 

- Debile z was ! - podbiegam do Mike'a, Joe'go i Roba .

- Ale my nic nie zrobiliśmy ... - brzęczą coś pod nosem i padają na podłogę. 

- No tak pięknie tylko ja, ty i Brad nie padliśmy ... - mówię do Mike'a .

- No chyba źle policzyłeś Brad śpi na kanapie ... 

- Kurwa i co teraz psy przyjadą i nas zgarną - pieprzę do Spike'a. 

- No, nie wiem... - naszą rozmowę przerwały migające światła radiowozu. 

- Brawo ... - mówię sam do siebie. 




- Otwierać ! - krzyczy bardzo znany głos. 

- Otwarte matole ... - mówię obojętnie. 

- Chester a ty co do policjanta się tak wyrażasz ... - Mike lekko zdenerwowany .

- Wiem co za czub stoi za drzwiami gówno nam zrobi. 

- Chester a wy tutaj co robicie ? - pyta zdziwiony Roberto .

- Była impreza i te dwa palanty krzyczały na jakąś babcie i zadzwoniła tam do was. 

- Impreza ? Wy i impreza to ... zaraz czy ja czuję alkohol ? - pyta zdziwiony .

- No tak, ale my nie piliśmy tylko Ci co leżą przed drzwiami. 

- Dobra, nie zakapuję na was, ale pomożecie mi tutaj ogarnąć, bo widzę, że niezły burdel zrobiliście ... - kiwa z niezadowoleniem głową. 

- No okey ... - mówię z głupią miną. 



Sprzątanie tego bałaganu zajęło nam jakieś 30 minut, więc nie było tak źle. Zanieśliśmy chłopaków do pokoi. 

- Dobra macie porządek teraz idźcie udawać spać albo na serio i starsi się nic nie kapną - Roberto czochra włosy moje i Mike'a. 


Roberto wyszedł, poszliśmy do mnie do pokoju, bo u Spike'a spała reszta. Gadaliśmy sam nie wiem o czym jakoś do 2 nad ranem i udawaliśmy śpiących, bo rodzice już wrócili ... 




Dobra kochani to na tyle z tego rozdziału. Tak wiem nikt tego nie czyta, 0 komentarzy :c ... Smuteczegg. A, więc wena wróciła :D... NARESZCIE !!! ;), więc obiecuję, że napiszę coś na Forgotten :)Liczę na komentarz, bo nie wiem czy ktoś mnie czyta :c 

środa, 5 marca 2014

Numb #3

Dzień zapowiadał się, jak, każdy inny, czyli nudno. Szkoła, lekcje, dom ... Ech... mam dość. Trzeci dzień u Shinody. 



Wstałem wcześnie nie miałem co robić, więc udałem się do łazienki, ogarnąłem się i wróciłem do pokoju. Spakowałem lekcje, bo niestety musieliśmy dzisiaj iść do szkoły. Zanim to wszystko zrobiłem wybiła godzina 7, czyli godzina, o , której wstaje Mike. 



- Chester wstawaj siódma wybiła !! - Mike wbiega do mojego pokoju i robi wielkie oczy ze zdziwienia, że już wstałem i posprzątałem . 

- Mike, Chester, śniadanie ! - głos dobiegł z dołu .

- Już idziemy ! - krzyknęliśmy wspólnie. 



Zjedliśmy śniadanie, zabrałem się za zakładanie glanów a Mike trampek. 


- Jak ty możesz chodzić w takich buciorach, przecież to nie wygodne .

- Normalnie. A ty jak możesz w trampkach ? - uśmiechnąłem się szeroko .

- Bo są wygodne - odpowiedział męcząc się z za długimi sznurówkami .

- Ile te twoje buciska ważą ? - zapytał jak, by chciał mi je zabrać .

- Około kilograma - wyciągnąłem język w jego stronę .

- Że jeden ?! 

- Nie cztery - zadrwiłem z kumpla .

- Mi nogi w lekkich tenisówkach odpadają a tobie nie w kilogramowych papciach, nie no dobry jesteś - uśmiechnął się .

- Chłopcy weźcie tornistry i jedziemy - powiedział ojciec. 


Podjechaliśmy pod szkołę... ugh ... nienawidzę tego słowa. Weszliśmy do klasy a nauczycielka wielkie zdziwienia, że ja też jestem. 


- Chester, a co to się stało, że zjawiłeś się w szkole ? - pyta menda w blond włosach .

- Nic ... - nie miałem ochoty udzielać odpowiedzi .


Minęły wszystkie lekcje, czułem, że o czymś zapomniałem, coś mnie męczyło, ale sam nie wiedziałem co ... 

- Halo Chaz tu ziemia - Mike macha mi ręką przed oczyma . 

- Co ? Gdzie ?? Jak ?? - mówię zamyślony. 

- Mike, który dzisiaj jest ? - pytam .

- Któryś marca, a co ? - mówi uśmiechając się. 

- Wiem, że o czymś zapomniałem, ale nie mogę sobie przypomnieć ... 





** Mike ** 


Ha ! Ja wiem czego nie może sobie przypomnieć. Dzisiaj jest 20 marca, Chaza urodziny... Nie przypomnę mu o tym, ale hmmm... jaki prezent mu dać muszę go jakoś podejść i się dowiedzieć. 


- Chaz, chciałeś kiedyś mieć jakiegoś zwierzaka ? 

- Tak, psa a, na co Ci to ? - zapytał zdziwiony .

- A tak se, bo mam pracę na temat mojego przyjaciela - oczywiście skłamałem. 

- A rasę jaką ? - uśmiecham się i wypytuje go o wszystko w trakcie powrotu do domu. 




Po jakimś czasie ... 



- Coś jeszcze ? - mówi chyba znudzony .

- Nie już nic - wyszczerzam kiełki .



Dowiedziałem się, że chce psa, owczarka niemieckiego i ma jedno takie trochę dziwne marzenie... Chce kiedyś założyć zespół... Hmmm dziwne. 


Chester poszedł do swojego pokoju i zaczął grać. Poszedłem do ojca i powiedziałem mu, że Chaz ma urodziny a on od razu mi się zapytał co on chce. Opowiedziałem mu to, co wiedziałem, po czym szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia. 




Godzinę później ... 



Wszedłem po cichu do pokoju Chestera, ponieważ on spał i położyłem szczeniaka na łóżko. Sam dostałem też pieska. 



** Chester ** 




- Ja pierniczę ! - wystraszyłem się, gdy coś stało nad moją głową i sapało .

- A ty co taki wystraszony ? - mówił zza futryny Mike .

- No, bo jakieś słodkie zwierze się na mnie patrzy - uśmiechnąłem się szeroko. 

- Wszystkiego najlepszego Chester !! - w drzwiach stanęła cała rodzinka i ... i Zack .

- Jezu faktycznie dzisiaj moje urodziny - uśmiechnąłem się szeroko i pierwsze co zrobiłem to podbiegłem do brata. 

- Zack co ty tutaj robisz ? - pytałem go mając łzy w oczach. 

- Jak to, co ... nie zapomniał bym przecież o twoich urodzinach - uśmiechnął się i wręczył mi gitarę elektryczną. 

- Nie musiałeś - powiedziałem podziwiając prezent .

- Ale to nie jest tylko ode mnie, pamiętasz Roberto, to też od niego - przytulił mnie. 

- Jejku dziękuję wam - uśmiechnąłem się przez łzy. 

- Dobra młody ja już muszę niestety iść - poczochrał moje włosy .

- To ... To cześć - posmutniałem. 





Zjedliśmy tort, pobawiłem się ze szczeniakiem, Mike dostał takiego samego... 

Poszedłem wziąć prysznic i wróciłem do pokoju. Padłem od razu ... 





Przepraszam, że nie było rozdziałów na tym i na drugim blogu, ale miałam strasznie dużo nauki ... wybaczcie... teraz rozdziały będą się pojawiać częściej, obiecuję ;) .