niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 26

Przez jezdnię przechodził sobie żółwik ... Tak żółw mały powolny stworek który szedł, szedł i szedł ...

                ** Perspektywa Mike'a **


- Chester, Dave chodźcie tutaj - zawołałem ich na chwilkę ...

- Co ? - zapytali równo .

- To ! - uśmiechnąłem się szeroko i dałem im z liścia.

- Za co ?! - zapytali.

- Za zepchnięcie mnie ze schodów, pamiętacie ? - zacząłem się rechotać.

- Yyy... no tak - powiedział Chazz i zrobił minkę zbitego psa ...

- Chazz nie smutaj - zaśmiałem się .

- Będę. Foch ! - obraził się i poszedł sobie .

- Stary a ty się nie obrazisz nie ? - zapytałem patrząc na Dave'a.

- No nie bo się mi należało - wyszczerzył się Farrell.




                ** Perspektywa Chestera **


Udawałem obrażonego tak jak Mike wcześniej hmmm... Tylko, że on w to uwierzył ... Trudno .


- Sorry weź - usłyszałem głos Spike'a za plecami .

- Nie - skrzyżowałem ręce na piersi .

- No proszę Chazz - zrobił smutne oczka.

- Ehh... No dobra niech Ci będzie - przewróciłem oczami.

- Dzięki, dzięki, dzięki !  - rzucił mi się na szyję.

- Wariacie ty - uśmiechnąłem się szeroko .



Graliśmy wszyscy w karty jak zawsze zagrałem coś na gitarze i tym oto sposobem zrobiła się godzina dwudziesta pierwsza.

Wszyscy poszli spać oprócz mnie, nie chciało mi się lecz zasnąłem o 23.





Rano...



- Wstawać ! - usłyszałem głos Dave'a .

- Co jest ?! - wydarł się Rob .

- Nic. Już rano i zaraz jesteśmy na miejscu - powiedział Farrell.

- Dobra kto co je ? - zapytałem .

- My tosty ! - wykrzyknął Mike z Niką i Patrycją .

- A wy ? - zapytałem resztę .

- To samo - zaśmiali się .

- Chester i oczywiście do tego kawę i sok - powiedział Joe.

- No pewka - rzekłem .




Po śniadaniu ...


- Jesteśmy na miejscu - oznajmił kierowca .

- Idziemy na miasto ! - wydarł się Brad .

- No chyba nie, znowu chcesz się zgubić ? - zadrwiłem z przyjaciela .

- Tak - powiedział Delson .

- O nie stary nie idziemy na żadne miasto - rzucił Rob .

- Niech wam będzie - odsapnął Bradzio .

- To do hotelu - powiedział Mike.






                ** Per... Mike'a **




Weszliśmy do środka poszedłem po klucze od pokoi i wręczyłem chłopaką ... Miałem pokój z Farrellem. Joe, Brad i Rob mieli razem a Chester miał z Niką i Pat.


- To co robimy ? - zapytał Rob .

- Odkładamy walizy i robimy próbę co wy na to ? - zaproponowałem .

- OK - krzyknęli wszyscy .

- Za pięć minut koło studio hotelowego - oznajmiłem i poszedłem odłożyć klamoty ... Usłyszałem śmiech Phonixa .

- A tobie co szajba odbija ? - zapytałem z głupią miną .

- Nie tylko masz coś na plecach - glebnął się na łóżko i wytykał moje plecy palcami .

- Co niby ?! - nie mogłem dosięgnąć.

- Kartkę - powiedział .

- Z czym ?!

- No z tym -  Podał mi tą kartkę na której napisane było : "Du bist schön wie eine Rose, die aus dem Klo heraus".

- Na serio... Ja pierdole ... Cali Niemcy ... - Odsapnąłem po czym sam zacząłem się śmiać ...





Przed Studio ...


- Patrzcie co mi przykleili - biegłem i prawie wywaliłem się o własne nogi .

- Bosz - powiedział Chester, po czym zaczęliśmy się głośno śmiać ...




Próba trwała 3 godziny tak jakoś fajnie się grało ...


- To co idziemy na obiad - zacierał ręce Brad .

- Od kiedy ty taki napalony na jedzenie ? - zapytałem śmiejąc się .

- No widzisz na coś trzeba - wyszczerzył ząbki .

- To co idziemy ? - zapytał Joe .

- No dobra - stwierdziłem .




Na obiedzie ...


Wszystko było w porządku do puki Rob i Brad nie zaczęli się rzucać żarciem ...



- Czy was do końca pojebało ?! - krzyknąłem i dostałem ziemniakami w twarz .

- Nie ... - odpowiedział Brad celując w Farrella .

- A masz ! - wydarł się Chester trafiając Joego .



Rozpętała się wojna... po tym wszystkim szybko wyszliśmy z lokalu ponieważ zjawili się paparazzi ...

Ja, Joe, Brad, Rob, Dave i Pati graliśmy na konsoli a Chester poszedł z Niką do pokoju ...




                ** Per... Chestera **


Poszedłem się wykąpać i przebrać bo wyglądałem jak tysiąc nieszczęść .


Założyłem jeansy, niebieską koszulę w kratę i moje glany .

- To co robimy ? - zapytała Nika .

- No nie wiem idziemy do reszty ? - powiedziałem patrząc jej w oczy .

- Okey to ruszajmy - rzekła a ja ją pocałowałem .



Otwieram drzwi a przed nimi koszyk z ...


Ta da ! <3 ... Jest kolejny nie wiem jakim cudem ale coś mnie naszło ;) ... ^.^ 

Standardowo nie wyszedł tak jak chciałam ale zawsze coś :D ... 

3 komentarze:

  1. Miłe słówka <3 Koszyk z... dynamitem? xD Hahahahahn żółwik był zajebisty :D Dobra lecę, weny życzę pisaj nexta kurwa no xD /Alis

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź sie za nauke małolatko a nie pierdoły piszesz o Linkin Park jak to widze czytać tego nie czytam to żygać mi sie chce bleeee

    OdpowiedzUsuń
  3. Super , najlepsza bitwa z jedzeniem hahaha , no no jestem ciekawa co bedzie w tym tajemniczym koszyku .Anonimie zamknij ta swoja tlusta morde , jak ci cos nie pasuje wypad nikt ci nie karze tego czytac

    OdpowiedzUsuń