- Wiem co jemy ! - wykrzyczał Mike.
- No mów co ... - stwierdziłem .
- Grzanki z serem, frytki i dewolaja - uśmiechnął się szeroko Spike.
- Super pomysł ! - krzyknął Joe któremu już ślinka ciekła.
- A masz jakieś mięso ? - zapytał Brad .
- Yyyy... no nie mam - uśmiechnąłem się .
- Czekaj zadzwonię do Roba żeby wpadli do jakiegoś marketu i kupili - stwierdził Shinoda.
Po 15 minutach Dave i Rob byli już u nas...
- To kto się bierze za co ? - zapytałem .
- Ja się zajmę dewolajami bo jak ty coś zrobisz to będzie to wyglądać jak sto nieszczęść - zadrwił Joe .
- To ja zamawiam sobie ... - nie dokończyłem gdy zadzwonił dzwonek do drzwi .
- Ja pójdę - powiedział Phonix.
- Mike chodź tu - rzekł przyjaciel.
** Perspektywa Mike'a **
- Co jest ? - zapytałem .
- A co może być kolejny list - mruknął pod nosem .
- Chodźmy na górę, nie mówmy Chazzowi, że kolejna wiadomość dotarła - stwierdziłem.
- Okey to rusz się, dopóki nie widzi - powiedział cicho Farrell.
Dave otworzył kopertę a w niej ... :
Masz wybór ... widzę, że u Ciebie jest cała ekipa możesz zaryzykować i zignorować tą wiadomość ale jeśli nie oddasz mi dzieciaka to zginiecie wszyscy ...
Jeśli nie chcesz go oddać w moje ręce to do domu dziecka, który jest kilka ulic dalej...
P.S Masz małą niespodziankę z licznikiem przy skrzynce na listy czas mija...,Shanon ...
- Kurwa Phonix co robimy ?! - krzyknąłem ale tak żeby nie było słychać mnie na dole .
- Ja pierdole ten człowiek jest chory ! - wydarł się Dave.
- Ej chłopaki co wy tam robicie ! - wykrzyknął Chester .
- I co teraz ?! - pytałem ... byłem zdenerwowany chodziłem po całym domu ...
- Chodźcie tu wszyscy ! - krzyknął Farrell.
- Co się dzieje ? - zapytał Chazz z uśmiechem na ustach .
- No zaraz Ci nie będzie do śmiechu - mruknąłem .
- Joe, Brad, Rob trzymajcie go, żeby nie zrobił czegoś głupiego - rzucił Dave.
- O co wam chodzi ? - dopytywał zdenerwowany Bennington.
- O to chodzi, że masz kolejną wiadomość i to już przekracza granice ! - wydarł się zdenerwowany Phonix.
- Jaką znowu kurwa ! - wydzierał się Chester.
- Słuchaj uważnie nie będę dwa razy powtarzał, masz oddać Darvina w ręce Shanon'a lub do sierocinca i takie primo masz prawdopodobnie bombę przy skrzynce ... - powiedziałem szeptem do przyjaciela .
- Nie to jest już przegięcie, dzwońcie po policję mam dość ! - krzyknął Chazz .
- Już dzwonię, uspokój się ! - przekrzykiwaliśmy siebie na wzajem .
Po 4 minutach przyjechała policja i ktoś tam jeszcze, chyba FBI ale pewności nie mam bo siedziałem z Chesterem w domu ...
- Panie Bennington musimy porozmawiać, ale pański przyjaciel musi wyjść - powiedział mundurowy.
** Perspektywa Chestera **
- Słucham ... - powiedziałem spuszczając wzrok .
- Najlepszym rozwiązaniem będzie oddanie dziecka w nasze ręce - stwierdził spokojnie policjant .
- No chyba was wszystkich pokurwiło ! - wydarłem się .
- Grzeczniej proszę - rzucił .
- Przepraszam ale wszystko mi się sypie najpierw strata syna, później powrót i teraz znowu ?! - nie miałem siły już nic wykrztusić łzy spływały mi po policzkach .
- To jaką decyzję pan podejmuje, oddaje pan syna czy będzie go pan narażał na niebezpieczeństwo? - zapytał .
- Nie macie co robić tylko takie pytania zadawać ?! - mówiłem z przymuleniem .
- Decyzja tu i teraz oddaje pan go, tak czy nie ? - stwierdził mundurowy, gdy w tej chwili wszedł Darvin do pokoju .
- Nie chce wracać tam, nie chce a już na pewno nie do żadnego sierocinca ! - krzyknął po czym wybiegł rozpłakany z domu .
** Perspektywa Darvina **
No chyba ich do reszty pokurwiło, nigdzie nie jadę ! - mówiłem sobie w myślach .
- Darv czekaj ! - słyszałem za mną krzyki Mike'a .
- Odwalcie się wszyscy ! - darłem się .
Nagle przede mną ni stąd ni zowąd pojawił się Phonix który mnie złapał .
- Nigdzie nie uciekniesz - zaśmiał się złowieszczo .
- Postaw mnie ! - krzyknąłem i zacząłem go walić pięściami .
- Nie zostawię Cię wracasz do domu - rzekł Dave .
Farrell mnie nie wypuścił i zaprowadził do budynku byłem wściekły .
- Słuchaj Darvin nie możesz tutaj zostać to jest zbyt niebezpieczne przepraszam - powiedział do mnie policjant gdyż Chester siedział z opuszczoną głową i nie chciał nic mówić .
- Pojedziesz z nami dobrze ? - zapytał mundurowy .
- Nie nie dobrze nie chce jechać, zamkniecie mnie w jakimś sierocincu ! - wydarłem się .
- Spokojnie, nie martw się będzie dobrze - rzekł człowiek w mundurze.
Opuściłem głowę w dół ... i poszedłem się spakować ... gdy zszedłem na duł w domu było pusto, cisza było słychać tylko mój oddech.
- Przepraszam - wyjąkał Chester ze łzami w oczach .
- Może pan go odwiedzać - usłyszałem głos policjanta, który mówił do Chazza.
** Perspektywa Chestera **
Kurwa i znowu zawaliłem, zawiodłem go, nie chce tak żyć mam dość - powtarzałem sobie w myślach ...
- Nie smuć się będę Cię odwiedzał nie ważne jak będziesz daleko - powiedziałem do Darvina .
- Wiem, że Ci ciężko to mówić - rzekł Darv.
- To jedziemy - zza moich pleców dobiegł głos policjanta .
- To ... to ... to cześć - ledwo co wykrztusiłem te słowa .
- Trzymaj się będziemy tęsknić, jak coś to z Chazzem wpadniemy - powiedziała reszta zespołu .
Pojechał... z łzami w oczach poszedłem do siebie .
Macie ziomeczki ^.^ trochę się zapisałam ale jest ;) życzę miłego czytania
a i zanim nie zapomnę może like dla mojej stronki ? :)
https://www.facebook.com/pages/Linkin-Park-Forever/1442447329312296?ref=hl
Popłakałam się jak to czytałam <3 :*.Świetny rozdział :** <3.Weny w pisaniu życzę ;) ;**
OdpowiedzUsuńNo wiesz sama jak to 2 raz czytalam to mi się łezka w oku zakręciła ... Dziękuję za miłe słowa i wena teraz na pewno przyjdzie ^.^
Usuń