czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 20

Hmmm... dobrze, że tak napisałem czy nie, sam już nie wiem.

Dobra w takim razie nie ma co robić idę spać - walnąłem się na wygodne wyrko.


Dzzzzzy, dzzzzzzy .

- Kurwa co znowu jest pierwsza w nocy a tu komuś się nudzi i wydzwania - na ekranie telefonu pojawił się napis Mike. 


- Co jest, że dzwonisz o tej porze ? - zapytałem .

Cisza ....

- Mike ! - krzyknąłem .

Nadal nic ...

- Kurwa Shinoda odezwij się ! 

Cały czas milczał .



Rozłączyłem się ubrałem się w to co miałem pod ręką i pobiegłem jak najprędzej do domu Spike'a. Stałem dosłownie sekundę jak wryty jego dom płonął, wbiegłem do środka szukałem Mike'a ale nie mogłem go znaleźć, szukałem dalej i zadzwoniłem po chłopaków przybyli natychmiast .


- Joe dzwoń po straż ! - usłyszałem krzyczącego Farrella.

- Chester gdzie jesteś ?! - wydarł się Rob .

- W salonie jestem ! - wydarłem się  i upadłem na ziemię ...


Po kilku minutach przyjechała straż i karetka. 


- Jest ktoś w środku ?! - dopytywał się mężczyzna Bradowi .

- Tak, trójka. Dwóch w salonie a trzeci nie wiadomo - rzekł Delson i oddalił się od płonącego budynku .

- Przeszukać cały dom i to migiem ! - powiedział strażak. 



Więcej nie wiem co się działo straciłem przytomność, miałem nadzieję, że odnajdą Mike'a. Przewieźli nas do szpitala, Rob był tam dwa dni, ja ze Spike'iem trzy tygodnie ...




Miesiąc później ...


Było już wszystko wiadomo dlaczego dom się zaczął palić ... okazało się, że coś w piecu wyjebało a przyjaciel nie zdążył zareagować w porę. Mieszka teraz ze mną.



Dostałem sms od Niki, że podjęła decyzję i zgadza się na to żebym kupił jej ten dom.



Po trzech dniach wszystko załatwiłem i sprowadziłem rodzinę do nowego domu, ich miny wyrażały wszystko byli szczęśliwi ...



- Dziękuję Ci Chester ! - krzyknęła Nika z wielkim uśmiechem na twarzy, rzuciła mi się na szyję.

- Proszę, będzie wam tutaj lepiej i ja będę miał też większy dostęp do was - powiedziałem i się uśmiechnąłem .



Wieczorem przyszedł do mnie Spike i Phoenix, wypiliśmy trochę ... hmmm trochę dużo jak tak patrząc ale cóż nie piłem od kilku miesięcy ...

Glebnąłem się na kanapę ale Mike mnie z niej zepchnął ... chyba bo nie pamiętam nic z wieczora ...

Obudziłem się, przetarłem oczy i ledwo powstrzymywałem się od śmiechu.


- Shinoda patrz - powiedziałem szeptem do przyjaciela który leżał na podłodze .

- Hmmm ? - mruknął pytająco .

- Otwórz ślepka to zobaczysz - wyszeptałem po czym kumpel otwarł oczy .

- O bosz - Mike nie wyrobił ze śmiechu gdy zobaczył Farrella, że śpi w koszyku z drewnem.

- Jak on się tam znalazł ? - zapytał dalej się śmiejąc .

- Nie wiem - powiedziałem ze śmiechem .



Dwa dni później... 



Ehh... nie mam co ze sobą robić, ale zaraz, chwila wiem pójdę do Darvina - stwierdziłem uśmiechając się pod nosem .


Stałem przed pięknymi drewnianymi drzwiami i zapukałem .


- O hej Chester - powiedziała Nika .

- Cześć - podszedłem i ją przytuliłem tak jakoś od czapy sam nie wiem co ja robię, ale nie stawiała się odwzajemniła przytulasa. 

- Wejdź proszę - rzekła puszczając mnie i zapraszając do środka .



Z dala już słyszałem głos Pati. 


- Darv Chazz przyszedł - uśmiechała się dziewczyna w moją stronę .

- Cześć ! - podbiegł do mnie syn podając mi rękę .



Gadaliśmy dość długo. W pewnym momencie Darvin oznajmił, że idzie się z Patrycją gdzieś przejść i wrócą za około godzinę .


Zostaliśmy sami ...



- Chazz mam Ci coś ważnego do powiedzenia - rzekła Nika .

- Słucham - powiedziałem .

- No bo ja ... ehh... kurczę jak to powiedzieć ... No ja się ... w tobie zakochałam no ... - mówiła to patrząc mi prosto w oczy.

- Też chciałem Ci to wyznać ale nie było czasu ... - stwierdziłem .

- Ja Cię kocham - powiedział i rzuciła mi się na szyję po czym zaczęła mnie całować, ale coś mi tutaj nie grało ...

- Napiszesz się ze mną ? - zaproponowała .

- No czemu nie - stwierdziłem i wziąłem drinka przyrządzonego przez nią. 


Piliśmy i piliśmy, nawet nie zwróciliśmy uwagi, że dzieciaki wróciły ... Zaproponowała mi coś co jeszcze bardziej podkręci mi humorek .


- Chcesz ? - zapytała i zaczęła machać mi woreczkiem z koką przed nosem .


Kurwa Chester nie rób tego nie powracaj do starych czasów, jebło Cię coś ... A może jednak wezmę nie uzależnię się chyba znowu tak szybko, mam taką ochotę, ale nie Chazz ogar nie bierz pojebało Cię doszczętnie. Ale ja tak tego pragnę ... - biłem się z myślami ...


- Daj - powiedziałem do dziewczyny która nie wiem jakim cudem leżała na mnie ... 

- Mam tego dużo - rzekła i rzuciła w moją stronę opakowanie z narkotykami .


Wciągałem jak głupi ... Czułem się tak szczęśliwie, te wszystkie problemy one tak po porostu zniknęły, cieszyło mnie to. Gdy skończyłem pierwszy woreczek rzuciła mi drugi, później trzeci i czwarty... Odpłynąłem ...




** W tym samym czasie... Perspektywa Darvina ** 




- Partycja wiesz, że Cię kocham - wyznałem dziewczynie .

- Jejku jakie to słodkie młody Bennington się we mnie zakochał. Też Cię kocham - powiedziała i rzuciła mi się na szyję ... 


Rozmawialiśmy chwilkę, po czym stwierdziłem, że coś za cicho jest na dole...

- Zostań, pójdę sam i zaraz wrócę - powiedziałem do Patrycji która siedziała na łóżku .

- Dobrze poczekam - rzekła z uśmiechem na twarzy .



Zszedłem na dół to co zobaczyłem zszokowało mnie, mój ojciec leżał nieprzytomny na podłodze a matka Pati wyjmowała mu pieniądze z portfela, po czym odwróciła się w moją stronę i uciekła ... Podbiegłem do ojca koło niego leżało pełno jakiś torbeczek z białym gównem ... 


- Pati na duł szybko, weź mój telefon ! - krzyknąłem a ona zaraz zeszła .

- Boże co się tutaj stało ?! - zdziwiła się po czym prawię zemdlała, lecz ją złapałem i posadziłem na kanapę.

- Dzwoń do Mike'a on będzie wiedział co robić ! - wydarłem się .

- Nie odbiera - rzekła ... 

- Kurwa mać, to do Joe'go on na stówę odbierze, powiedz mu, że ... tutaj się zawahałem ... Chester się zaćpał - przełknąłem ślinę .

- Ok już dzwonie ! - była spanikowana tak jak i ja .



- Jeo ?! - mówiła zdenerwowana .

- Tak co jest Pati ? - gadał przeżuwając coś. 

- Migiem do mnie do domu weź resztę chłopaków i jazda ! - krzyczała. 

- Czemu co się dzieje ?! - zaczął zdenerwowany Jeo.

- Chazz się zaćpał, nie pytaj o szczegóły tylko rusz tyłek i prędko ! - jej głos był piękny ... o czym ja pierdole ... zdziwiłem się ...

- Zaraz będziemy ! - krzyknął .


Po upływie może 2 minut byli na miejscu wszyscy. Joshep wziął nas do siebie, Mike mu kazał ...




** Perspektywa Chazza ** 



Jak mi dobrze, zaraz gdzie Nika ?! Biegłem ulicą goniąc ją, chyba to była ona, mijałem ludzi wyglądali jak by mówili : ,, Coś ty zrobił ?" ,,Znowu jak mogłeś ! " ,, Co Ci uderzyło do tej głowy żeby znowu zacząć ćpać "... 


Stanąłem. Zauważyłem, że biegnę w miejscu a każdy się na mnie patrzy, wyśmiewa, wytyka palcami ... Widziałem Shanon'a, Samante, Klaudię, szpital ... To wszystko przypominało mi się ... 




** Per... Mike'a **


- Kurwa Chazz obudź się ! - krzyczałem .

- Rob dzwoń po karetkę ! - wydusiłem z siebie. 

- Kurwa to przeze mnie, nie pilnowałem go mówił, że mam się nie martwić. 

- Mike nie obwiniaj siebie - powiedział spokojnie Brad. 

- Jak mam się nie obwiniać, przecież on teraz może umrzeć wystarczyła by jedna jeszcze mała kreska i by było po nim ... - żaliłem się nad sobą ...



Przyjechała karetka, nikt nic nie mówił lekarze odsunęli nas od niego i powiedzieli tylko, że stan jest krytyczny ... 





** Perspektywa Darvina ** 


- Joe kurwa a jak on umrze ?! - mówiłem .

- Nie umrze, nie martw się będzie dobrze - rzekł puszysty .

- To moja wina ! - krzyczałem chodząc po salonie .

- Darv to nie twoja wina ! - wydarł się na mnie, miałem szklanki w oczach .

- Kurwa jak nie jak tak, po co ja się rodziłem, po co on o mnie walczył w sądzie, zjebałem mu życie - nie mogłem się z tym pogodzić .

- Darvin przestań - powiedziała cicho Pati przytulając się do mnie .

- Nie nie przestanę, mam dość życia wychodzę ! 

- Młody czekaj ! - krzyczał bezradny Joe .



Wyszedłem. Chciało mi się ryczeć, no dobra ryczałem i biegłem jak najdalej stąd... Zatrzymałem się przy wielkim klifie który był położony około kilometra od domu Joe'go, patrzyłem w dół były tam skały bardzo szpiczaste skały idealne na miejsce śmierci wahałem się. Skoczyć nie skoczyć ...





** Per... Joe'go **



- Dzwonie do Farrell'a, on najlepiej się dogadywał z chłopakiem ... - powiedziałem .


- Dave słuchaj Darvin chce popełnić samobójstwo ! - krzyczałem przerażony .

- Co, i ty za nim nie pobiegłeś ?! - wrzeszczał na mnie przyjaciel.

- No nie bo Patrycja mnie zatrzymała i on mówił żeby go nie szukać - wydusiłem. 

- Ile minut temu wyszedł !? - zapytał nerwowo .

- Dwie jakoś tak. Proszę Cię jedź go szukać ... ! - wymamrotałem odkładając słuchawkę ...





** Perspektywa Dave'a **


Kurwa gdzie on może być ? - zadawałem sobie to pytanie, po chwili się zorientowałem, że może być tam gdzie kiedyś ja i Chester próbowaliśmy zrobić to samo ... 


- Klif ! - krzyknąłem .


Pojechałem tam natychmiast. Stał tam, na krawędzi ...


- Nie zbliżaj się ! - wydarł się Darvin .

- Uspokój się to nie twoja wina ! - też krzyczałem bo stałem od niego jakieś 100 metrów .

- Nie uspokoję. Wiem, że to moja wina i nic tego nie zmieni ! - wrzasnął i zrobił krok do przodu .

- Darvin nie !! - Podbiegłem jak najszybciej, lecz nie zdążyłem go chwycić. Leżał już na ostrym stożku który przebił go na wylot ... 


Boże, co się tutaj dzieje ! Najpierw Klaudia, Shanon,Samanta,Megi,Nika,Chester a teraz Darvin kurwa jeszcze kto !!!! - byłem wściekły ... 


Zadzwoniłem po karetkę - no przecieś nie będę stał nad urwiskiem i patrzył jak dzieciak leży nieżywy na szpikulcu ... 

Gdy przyjechała odjechałem miałem dość wróciłem do szpitala w którym leżał Chester ... 




** Perspektywa Mike'a ** 



Nie mogę, mam dość ale przetrwam będę silny... - moje przemyślenia przerwał wbiegający z przerażeniem Phonix ... 


- Stary co jest będzie dobrze wyjdzie z tego - rzekłem, nie wiedziałem co się stało ... 

- Nie o to chodzi ! - krzyknął .

- A o co ? - spytał Rob .

- O to ... o to ..., że ... no ... Darvin, on ... nie żyje - wydusił po czym usiadł na krześle i schował twarz w dłonie ... 

- Jak to ? - byłem wstrząśnięty tą wiadomością ...

- Zapytaj Joe'go właśnie idzie - mruknął Dave.

- Joe co się stało z Darvinem ?! - pytałem .

- Nie wiem wybiegł z domu mówił, że chce popełnić samobójstwo i dalej już nic nie wiem bo Farrell za nim pojechał ...

- Dave powiedz proszę - mówiłem z błagalnym wzrokiem. 

- No dobrze. Był na klifie krzyczał, że mam się nie zbliżać, zrobił krok do przodu i nie zdążyłem dobiec, wylądował na ostrym kamieniu ... - opowiedział wszystko byłem wstrząśnięty ...



3 godziny później wyszedł lekarz.


- Pan Bennington jest w krytycznym stanie nie wiemy czy z tego wyjdzie ... - rzekł .

- Jak to kurwa nie wiecie, co to za szpital !? - wydarł się Rob i chwycił lekarza za kitel podnosząc go .

- Niech pan mnie puści, staramy się zrobić co w naszej mocy ale nic nie obiecuję - powiedział otrzepał wymiętolony przez Roba fartuch i poszedł do sali ...



Co chwile wbiegały jakieś lekarki i pielęgniarki z jakimś sprzętem, mój stan był nie do opisania wyglądałem jak śmierć.


Zbliżała się druga w nocy przyszedł lekarz i mnie obudził .


- Proszę pana stan pana kolegi się trochę poprawił - oświadczył .

- Dziękuję za informację - powiedziałem ...




** Perspektywa Chestera ** 



Gdzie ja jestem, ciemno tutaj tylko widzę jakiś mały promyczek na końcu, wygląda to jak tunel i ktoś tam stoi na końcu ale nie wiem kto ... szedłem byłem coraz bliżej ujrzałem twarz, zacząłem biec to była Klaudia. Wyciągnęła rękę w moją stronę i zaczęła mnie gdzieś prowadzić. Na końcu stanęła pocałowała mnie i wyszeptała to jeszcze nie czas na ciebie, będę tutaj czekać choćby wieczność ...





Łooooo rozpisałam się troszkę ;). Myślę, że się będzie podobał początek pisałam przy braku weny ... :/  Nie wiem dlaczego ale lubię pisać takie małe tragedie, dziwne co nie ? Moja psycha jest zbyt zryta więc wiecie. Zostawcie komentarz czy podobają się wam takie akcje czy wolicie bardziej coś romantycznego albo coś ten teges ... Zostawcie pomysł na kolejny rozdział bo nie mam żadnego pomysłu 


Dziękuję Alis Kjedyś Szinołda  za podusnięcie pomysłu <3 ;** Dzięki 

4 komentarze:

  1. o Nika *o*
    rozdział super oby tak dalej ;d
    weny :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Wena raczej będzie ;) ... Juz mam pomysł co będzie dalej ... Dzięki za miłe słowa i tobie też życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłe słówka :D Zajebiste <333333333 Szkoda, że nie żyje. Ja lecę pisać swój do końca o dozgonnej przyjaźni Alice z... a nieważne, dowiesz się w swoim czasie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak możesz trzymać mnie w takiej ciekawości ?? ^.^ ... Mam nadzieje że dasz jutro kolejny bo się nie mogę doczekać, przez Ciebie :c
    Dzięki za miłe słówka ^.^

    OdpowiedzUsuń