********** Rano w pokoju Chestera **********
- Chazz wstawaj ! - wbiegł ledwo żywy Mike trzymający butelkę po wódce .
- Co chcesz ?! - zapytałem z zamkniętymi oczyma.
- Nic tylko chciałem ci powiedzieć że już 12 - powiedział przyjaciel.
- Co ?! Jak kurwa 12 - krzyczałem .
- Normalnie jest 12 popołudniu, to jest tak że najpierw masz noc a potem dzień, czy tam na odwrót - powiedział lekko przymulony i spity Spike.
- Ja pierdole chłopie ogarnij się, jak ja mam z tobą iść na obiad ?! - wrzeszczałem na niego.
- Jaki obiad ? chyba śniadanie, nie chcieli nas wpuścić bez ciebie - wymruczał Shinoda.
- Mogliście mnie obudzić wcześniej a nie teraz głodni jesteście ! - mówiłem nadal głośno.
- Nie jesteśmy Klaudia zamówiła pizze - odrzekł Mike.
- Pizza na śniadanie ? OMG do czego to doprowadza, dobra idź przyjdę zaraz do was - zaśmiałem się i poszedłem się ubrać.
Po 10 minutach poszedłem do wszystkich.
- Jak mogłeś tak długo spać ? - pytał śmiejąc się Dave.
- Normalnie jakoś mi się dobrze spało - powiedziałem z uśmiechem siadając koło Klaudii.
- Zaraz jest nas 7 gdzie owieczka ? - zapytałem z uśmiechem i niepokojem .
- Poszedł na miasto ... się zgubić - odparł kładący się na łóżku Mike.
- Nie śpij ! - krzyknąłem .
- Nie śpię tylko leeeeeże - odpowiedział ziewając Spike.
- Brad wziął telefon ? - pytałem .
- Chyba tak - powiedział sam się zastanawiając Rob.
- To ja do niego zadzwonię - odrzekł Joe .
- No siema Bradziu gdzie jesteś ?
- A .... yyyyy... sam nie wiem .... - odpowiedział Bradciak.
- Jak to nie wiesz ?! - wyrwałem z ręki Joe'go komórkę.
- O cześć Chester wyspałeś się ? - drwił sobie kolega.
- Do hotelu ! masz 3 minuty jak cie nie będzie to cie zabije - wydarłem się.
- Ale nie wiem gdzie jestem jest jakiś wielki znak na którym pisze Hotel Plaza 300 metrów - wybręczał Brad.
- Coś ty chlał ?! Plaza to nasz hotel, czekaj idę po ciebie - powiedziałem odkładając słuchawkę.
********** Przed hotelem - Chazz i Brad **********
- Gdzieś ty był ?! - krzyczałem na niego .
- Ja sam nie wiem - odpowiedział pół przytomny.
- Jak można nie wiedzieć gdzie byłeś, chyba nigdy nie widziałem osoby bardziej pijanej niż ty, no chyba że samego siebie - odmrukłem.
********** Z powrotem w hotelu **********
Zaprowadziłem tego ciućwoka do reszty ekipy.
- Patrzcie jak się urządził - rzucając na łóżko przyjaciela.
- No nieźle, a zawsze mówił że on najmniej pije - brękotał pod nosem Dave.
- Który dzisiaj jest - zapytał zmieniając temat Mike .
- 19 marca - odpowiedziała Klaudia.
- A no tak przecież jutro koncert i raczej to na tyle - mówił sam do siebie Spike patrząc na mnie.
- No raczej tak - powiedziałem, sam się zastanawiając o co mu chodziło.
Po całej akcji z Bradem zrobiła się godzina 15 .
- To co idziemy na obiad ? - zapytałem.
- Idziemy, dalej ruszać się - powiedział Darvin.
Nikt nawet palcem nie drgnął .
- Wstawać lenie śmierdzące, jazda pod prysznice i za 5 minut pod moim pokojem jasne ?! - wydarłem się tak że aż mnie gardło zabolało.
Pod pokojem stał już ogarnięty Mike, Rob,Joe i Dave, nie było Brada.
- Brad żyjesz jeszcze ? - poszedł do niego Darv.
- Yhymmmm - mruczał pod nosem .
- Tato nie ma co na niego czekać leży na łóżku tak jak go położyłeś - powiedział do mnie syn/\.
- Ok... dobra kij z nim idziemy .
Po obiedzie wróciliśmy do pokoi .
- Tato co jest 20 marca ? - zapytał mnie Darv.
- Koncert - odrzekłem z uśmiechem.
Zostałem jeszcze chwilę w pokoju z Klaudią,a 14 latek poszedł do chłopaków.
- Ej słuchajcie - nikt nie słuchał Darvina.
- Halo - mówił coraz głośniej gdy chłopaki się przekrzykiwali.
- SHUT UP ! - wydarł się młodzieniec jak na Benningtona przystało.
- O Darv ile tu stoisz ? - zapytał Mike.
- Jakieś 2 minuty - odparł.
- Wow młody masz głos jak Chazz - mówił ze zdziwieniem Rob.
- Dzięki - powiedział z uśmiechem .
- Dobra słuchajcie tata znaczy Chester zapomniał że jutro są jego urodziny więc zkombinujmy mu jakiś fajny prezent którego nie zapomni, co wy na to ? - zapytał chłopak.
- Mam wiem co ! - wykrzyknął Spike,
- Podejdźcie tu powiem wam na ucho żeby nie było słychać zrobimy tak ...
5 minut później po opowiedzeniu planu Mike usiadł i patrzył w stronę drzwi w, których stałem ja .
- Słyszałeś coś - dopytywał mnie syn .
- Słyszałem tylko jak się wydarłeś - zuch chłopak .
- Dobra ja muszę pilnie zadzwonić zaraz wrócę - powiedziałem i wyszedłem.
- Okey ! - odkrzyknęli wszyscy chórem .
- Klaudia choć tu, teraz , zaraz, już w tej chwili - mówił Dave.
- Co jest ? - zapytała i podeszła.
- Słuchaj jutro jest 20 i ... - Rob gadał jeszcze dłużej niż Mike.
- Ok nie wydusi ze mnie żadnego słowa - powiedziała dziewczyna .
Wcale nie poszedłem zadzwonić tylko stałem przed drzwiami - tak wiem sprytny jestem ale i tak prawie nic nie usłyszałem tylko że coś chcą mi zrobić ... aż się boję.
Była już godzina 21 więc wszyscy poszli spać.
- Dobranoc powiedzieliśmy sobie razem na korytarzu.
********** Rano przed koncertem **********
Wstałem przed 6, było to aż dziwne .
- Hej misiu - powiedziała Klaudia budząc się zaraz po mnie.
- Hej - odpowiedziałem i ją przytuliłem.
- Chcesz kawy ? - zapytałem .
- No pewnie, ledwo na nogach o tej godzinie stoję a ty jeszcze się pytasz - zaśmiała się i przytaknęła dziewczyna.
O 7 obudził się Darvin.
- Cześć - powiedziałem.
- Hej - odpowiedział syn, który poszedł się ubrać i wyszedł co mnie zaskoczyło.
W pokoju Mike...
- Siema - wszedł Darv .
- Heja - odpowiedzieli chórem grając na playstation.
- Dzisiaj koncert i ... wiecie co - powiedział młody z uśmiechem na twarzy.
- Kurwa noooo nie ja w to już nie gram Chazza nie da się pokonać w te wyścigi cziter jeden - powiedział zdenerwowany i zarazem śmiejący się Dave.
- Co ja cziter ? - Zaśmiałem się i wszedłem do pokoju .
- Nie da się ciebie w to gówno pokonać - powiedział jeszcze raz Farrell.
- Hahahaha bo nie umiecie - zaśmiałem się.
- Zbierać się na śniadanie, raz, raz, nie ma czasu dalej - mówiłem.
Poszliśmy coś przekąsić i nawet nie zwróciliśmy uwagi kiedy wybiła 11.
- Wiecie że za 5 godzin mamy koncert - oznajmiłem.
- Już jest 11 ? - zdziwił się Joe.
- Noooo... dobra zbieramy się, idźcie do pokoi weźcie to co najważniejsze znaczy zgrzewkę wody i pod pokojem Mike się spotykamy.
- Ok - powiedzieli wszyscy równocześni.e
Przed pokojem Shinody ...
- Wszyscy są - oznajmił mi Darvin.
- Ok, to się zbieramy do busa i jedziemy na stadion.
20 minut później...
Była godzina 13 do koncertu 3 godziny.
- To co panowie zaczynamy próbę ? - zapytałem.
- No pewnie - powiedzieli .
- Hmmm ... w środku jakiej piosenki mogę wejść ze słowami "Sto lat Chester" - zastanawiał się w myślach Mike.
- Chazz, może poćwiczymy jeszcze The Catalyst ?
- Okey - powiedziałem .
- Hahaha mam wiem już w jakiej piosence podniesie Darvin wielkie napisy, ukryć Darv'a będzie łatwo wystarczy jak się schowa pod klawisze - myślał Spike.
- Dobra przerwa - powiedziałem.
- Ej słuchajcie wiem w jakiej piosence wejdziemy - opowiedział im wszystko Mike .
- OKEY ! - krzyknęli wszyscy .
********** Zaczynamy koncert **********
- Dobra gotowi ? - zapytałem .
- Tak - odkrzyknęli .
Mike schował Darvina pod klawisze razem z napisami, Klaudia stała obok.
Minęła połowa koncertu zaczęliśmy grać The Catalyst - wszystko szło świetnie aż do 2 zwrotki którą miał rapować Mike.
- Teraz - krzyknął Shinoda, ja nie wiedząc co się dzieje odwróciłem się .
Nagle cała widownia zaczęła śpiewać "Sto lat Chester" - nie wiedziałem co się dzieje, zapomniałem że mam urodziny, Klaudia wjechała z wielkim tortem który został później rozniesiony po całych trybunach, oczywiście nie był to 1 tort dla ludzi.
- Dzięki wielkie za pamięć - odpowiedziałem ze łzami w oczach i z wielkim bananem na twarzy.
- Nie ma za co stary na nas zawsze możesz liczyć - uśmiechnął się Mike który złapał mnie za ramię.
Po tym wszystkim graliśmy dalej, wszyscy byli szczęśliwi nawet fani dla których graliśmy 4 razy bis.
- To był wyczerpujący dzień - powiedziałem sam do siebie .
- No właśnie - powiedział Darvin patrząc w moją stronę z uśmiechem i powiedział mi jeszcze raz sto lat .
- Dzięki - uśmiechnąłem się i przytuliłem syna.
- Dobra to co zbieramy się - powiedziałem.
- Najpierw do Plazy po rzeczy i wyjazd - wymruczał Rob.
Pojechaliśmy do hotelu zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę domu wszyscy padli ze zmęczenia po 10 minutach jazdy, nawet ja ponieważ Klaudia się we mnie wtuliła.
********** Końcówka drogi w busie **********
- Omg jak mi się dobrze spało - obudził się pierwszy Joe .
- A mi nie ! - krzyknął budząc wszystkich Dave.
- Co jest ?! - okradają nas ?! - wydarłem się i przywaliłem głową w ściankę.
- Kurwa ! brawo Chester jeszcze sobie głowę rozwal - pierdoliłem sam do siebie .
- Dojechaliśmy krzyknął Brad.
Wszyscy wstali, wysiedli i rozeszli się do swoich domów, jedynie co Dave został na noc u Mike .
- Nie ma co jest dopiero 4 rano idę spać - powiedziałem i glebnąłem się na swoje wyro .
Dzięki za odsłony ;) postaram się o 17 może 18 dodać kolejny rozdział
Zostawcie komentarza jak się podobało ;D ode mnie to tyle z tego rozdziału cześć trzymajcie się :D
Booski rozdział <3333 :*** ;)
OdpowiedzUsuń