wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 5

          ********** Rano w pokoju Chestera **********

- Chazz wstawaj ! - wbiegł ledwo żywy Mike trzymający butelkę po wódce .

- Co chcesz ?! - zapytałem z zamkniętymi oczyma.

- Nic tylko chciałem ci powiedzieć że już 12 - powiedział przyjaciel.

- Co ?! Jak kurwa 12 - krzyczałem .

- Normalnie jest 12 popołudniu, to jest tak że najpierw masz noc a potem dzień, czy tam na odwrót - powiedział lekko przymulony i spity Spike.

- Ja pierdole chłopie ogarnij się, jak ja mam z tobą iść na obiad ?! - wrzeszczałem na niego. 

- Jaki obiad ? chyba śniadanie, nie chcieli nas wpuścić bez ciebie - wymruczał Shinoda.

- Mogliście mnie obudzić wcześniej a nie teraz głodni jesteście ! - mówiłem nadal głośno.

- Nie jesteśmy Klaudia zamówiła pizze - odrzekł Mike.

- Pizza na śniadanie ? OMG do czego to doprowadza, dobra idź przyjdę zaraz do was - zaśmiałem się i poszedłem się ubrać.


Po 10 minutach poszedłem do wszystkich. 

- Jak mogłeś tak długo spać ? - pytał śmiejąc się Dave.

- Normalnie jakoś mi się dobrze spało - powiedziałem z uśmiechem siadając koło Klaudii.

- Zaraz jest nas 7 gdzie owieczka ? - zapytałem z uśmiechem i niepokojem .

- Poszedł na miasto ... się zgubić - odparł kładący się na łóżku Mike.

- Nie śpij ! - krzyknąłem .

- Nie śpię tylko leeeeeże - odpowiedział ziewając Spike. 

- Brad wziął telefon ? - pytałem .

- Chyba tak - powiedział sam się zastanawiając Rob.

- To ja do niego zadzwonię - odrzekł Joe .


- No siema Bradziu gdzie jesteś ?

- A .... yyyyy... sam nie wiem .... - odpowiedział Bradciak.

- Jak to nie wiesz ?! - wyrwałem z ręki Joe'go komórkę.

- O cześć Chester wyspałeś się ? - drwił sobie kolega.

- Do hotelu ! masz 3 minuty jak cie nie będzie to cie zabije - wydarłem się.

- Ale nie wiem gdzie jestem jest jakiś wielki znak na którym pisze Hotel Plaza 300 metrów - wybręczał Brad.

- Coś ty chlał ?! Plaza to nasz hotel, czekaj idę po ciebie - powiedziałem odkładając słuchawkę.



          ********** Przed hotelem - Chazz i Brad **********

- Gdzieś ty był ?! - krzyczałem na niego .

- Ja sam nie wiem - odpowiedział pół przytomny. 

- Jak można nie wiedzieć gdzie byłeś, chyba nigdy nie widziałem osoby bardziej pijanej niż ty, no chyba że samego siebie - odmrukłem.



          ********** Z powrotem w hotelu **********

Zaprowadziłem tego ciućwoka do reszty ekipy. 

- Patrzcie jak się urządził - rzucając na łóżko przyjaciela.

- No nieźle, a zawsze mówił że on najmniej pije - brękotał pod nosem Dave.

- Który dzisiaj jest - zapytał zmieniając temat Mike .

- 19 marca - odpowiedziała Klaudia.

- A no tak przecież jutro koncert i raczej to na tyle - mówił sam do siebie Spike patrząc na mnie.

- No raczej tak - powiedziałem, sam się zastanawiając o co mu chodziło.


Po całej akcji z Bradem zrobiła się godzina 15 .

- To co idziemy na obiad ? - zapytałem.

- Idziemy, dalej ruszać się - powiedział Darvin.

Nikt nawet palcem nie drgnął .

- Wstawać lenie śmierdzące, jazda pod prysznice i za 5 minut pod moim pokojem jasne ?! - wydarłem się tak że aż mnie gardło zabolało.


Pod pokojem stał już ogarnięty Mike, Rob,Joe i Dave, nie było Brada.

- Brad żyjesz jeszcze ? - poszedł do niego Darv.

- Yhymmmm - mruczał pod nosem .

- Tato nie ma co na niego czekać leży na łóżku tak jak go położyłeś - powiedział do mnie syn/\.

- Ok... dobra kij z nim idziemy .




Po obiedzie wróciliśmy do pokoi .

- Tato co jest 20 marca ? - zapytał mnie Darv.

- Koncert - odrzekłem z uśmiechem.


Zostałem jeszcze chwilę w pokoju z Klaudią,a 14 latek poszedł do chłopaków.

- Ej słuchajcie - nikt nie słuchał Darvina.

- Halo - mówił coraz głośniej gdy chłopaki się przekrzykiwali.

- SHUT UP ! - wydarł się młodzieniec jak na Benningtona przystało.

- O Darv ile tu stoisz ? - zapytał Mike.

- Jakieś 2 minuty - odparł.

- Wow młody masz głos jak Chazz - mówił ze zdziwieniem Rob.

- Dzięki - powiedział z uśmiechem .

- Dobra słuchajcie tata znaczy Chester zapomniał że jutro są jego urodziny więc zkombinujmy mu jakiś fajny prezent którego nie zapomni, co wy na to ? - zapytał chłopak.

- Mam wiem co ! - wykrzyknął Spike,

- Podejdźcie tu powiem wam na ucho żeby nie było słychać zrobimy tak ... 

5 minut później po opowiedzeniu planu Mike usiadł i patrzył w stronę drzwi w, których stałem ja .

- Słyszałeś coś - dopytywał mnie syn .

- Słyszałem tylko jak się wydarłeś - zuch chłopak .

- Dobra ja muszę pilnie zadzwonić zaraz wrócę - powiedziałem i wyszedłem.

- Okey ! - odkrzyknęli wszyscy chórem .

- Klaudia choć tu, teraz , zaraz, już w tej chwili - mówił Dave.

- Co jest ? - zapytała i podeszła.

- Słuchaj jutro jest 20 i ... - Rob gadał jeszcze dłużej niż Mike.

- Ok nie wydusi ze mnie żadnego słowa - powiedziała dziewczyna .


Wcale nie poszedłem zadzwonić tylko stałem przed drzwiami - tak wiem sprytny jestem ale i tak prawie nic nie usłyszałem tylko że coś chcą mi zrobić ... aż się boję.

Była już godzina 21 więc wszyscy poszli spać.

- Dobranoc powiedzieliśmy sobie razem na korytarzu.



          ********** Rano przed koncertem **********

Wstałem przed 6, było to aż dziwne .

- Hej misiu - powiedziała Klaudia budząc się zaraz po mnie.

- Hej - odpowiedziałem i ją przytuliłem.

- Chcesz kawy ? - zapytałem .

- No pewnie, ledwo na nogach o tej godzinie stoję a ty jeszcze się pytasz - zaśmiała się i przytaknęła dziewczyna.


O 7 obudził się Darvin.

- Cześć - powiedziałem.

- Hej - odpowiedział syn, który poszedł się ubrać i wyszedł co mnie zaskoczyło.


W pokoju Mike...

- Siema - wszedł Darv .

- Heja - odpowiedzieli chórem grając na playstation. 

- Dzisiaj koncert i ... wiecie co - powiedział młody z uśmiechem na twarzy. 

- Kurwa noooo nie ja w to już nie gram Chazza nie da się pokonać w te wyścigi cziter jeden - powiedział zdenerwowany i zarazem śmiejący się Dave.

- Co ja cziter ? - Zaśmiałem się i wszedłem do pokoju .

- Nie da się ciebie w to gówno pokonać - powiedział jeszcze raz Farrell.

- Hahahaha bo nie umiecie - zaśmiałem się.

- Zbierać się na śniadanie, raz, raz, nie ma czasu dalej - mówiłem. 


Poszliśmy coś przekąsić i nawet  nie zwróciliśmy uwagi kiedy wybiła 11.

- Wiecie że za 5 godzin mamy koncert - oznajmiłem.

- Już jest 11 ? - zdziwił się Joe.

- Noooo... dobra zbieramy się, idźcie do pokoi weźcie to co najważniejsze znaczy zgrzewkę wody i pod pokojem Mike się spotykamy.

- Ok - powiedzieli wszyscy równocześni.e


Przed pokojem Shinody ...

- Wszyscy są - oznajmił mi Darvin.

- Ok, to się zbieramy do busa i jedziemy na stadion.



20 minut później...

Była godzina 13 do koncertu 3 godziny. 

- To co panowie zaczynamy próbę ? - zapytałem. 

- No pewnie - powiedzieli .

- Hmmm ... w środku jakiej piosenki mogę wejść ze słowami "Sto lat Chester" - zastanawiał się w myślach Mike.

- Chazz, może poćwiczymy jeszcze The Catalyst ?

- Okey - powiedziałem .

- Hahaha mam wiem już w jakiej piosence podniesie Darvin wielkie napisy, ukryć Darv'a będzie łatwo wystarczy jak się schowa pod klawisze - myślał Spike.

- Dobra przerwa - powiedziałem.

- Ej słuchajcie wiem w jakiej piosence wejdziemy - opowiedział im wszystko Mike .

- OKEY ! - krzyknęli wszyscy .


          ********** Zaczynamy koncert **********


- Dobra gotowi ? - zapytałem .

- Tak - odkrzyknęli .

Mike schował Darvina pod klawisze razem z napisami, Klaudia stała obok. 


Minęła połowa koncertu zaczęliśmy grać The Catalyst - wszystko szło świetnie aż do 2 zwrotki którą miał rapować Mike.

- Teraz - krzyknął Shinoda, ja nie wiedząc co się dzieje odwróciłem się .

Nagle cała widownia zaczęła śpiewać "Sto lat Chester" - nie wiedziałem co się dzieje, zapomniałem że mam urodziny, Klaudia wjechała z wielkim tortem który został później rozniesiony po całych trybunach, oczywiście nie był to 1 tort dla ludzi. 

- Dzięki wielkie za pamięć - odpowiedziałem ze łzami w oczach i z wielkim bananem na twarzy.

- Nie ma za co stary na nas zawsze możesz liczyć - uśmiechnął się Mike który złapał mnie za ramię.


Po tym wszystkim graliśmy dalej, wszyscy byli szczęśliwi nawet fani dla których graliśmy 4 razy bis.

- To był wyczerpujący dzień - powiedziałem sam do siebie .

- No właśnie - powiedział Darvin patrząc w moją stronę z uśmiechem i powiedział mi jeszcze raz sto lat .

- Dzięki - uśmiechnąłem się i przytuliłem syna.

- Dobra to co zbieramy się - powiedziałem.

- Najpierw do Plazy po rzeczy i wyjazd - wymruczał Rob.


Pojechaliśmy do hotelu zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę domu wszyscy padli ze zmęczenia po 10 minutach jazdy, nawet ja ponieważ Klaudia się we mnie wtuliła.


          ********** Końcówka drogi w busie **********

- Omg jak mi się dobrze spało - obudził się pierwszy Joe .

- A mi nie ! - krzyknął budząc wszystkich Dave.

- Co jest ?! - okradają nas ?!  - wydarłem się i przywaliłem głową w ściankę. 

- Kurwa ! brawo Chester jeszcze sobie głowę rozwal - pierdoliłem sam do siebie .

- Dojechaliśmy krzyknął Brad.


Wszyscy wstali, wysiedli i rozeszli się do swoich domów, jedynie co Dave został na noc u Mike .

- Nie ma co jest dopiero 4 rano idę spać - powiedziałem i glebnąłem się na swoje wyro .



Dzięki za odsłony ;) postaram się o 17 może 18 dodać kolejny rozdział

Zostawcie komentarza jak się podobało ;D ode mnie to tyle z tego rozdziału cześć trzymajcie się :D


1 komentarz: